heii. W tym tygodniu nie działo się nic ciekawego, tylko w czwartek były zawody lekkoatletyczne. Nie brałam udziału bo nie jestem jakaś super wysportowana i w ogóle, i też była by siara jak bym wystartowała w czymś (haha). W piąteczek był dzień pracy (długi weekend ;] ). Była jakaś "impreza" u nas na placu partnerstwa, to poszłam z kolegami. Wróciłam do domu ok. godziny 22. Rewelacji tam nie było. W sobotę nie chciało mi się nic robić, dosłownie, bo leżałam w łóżku i oglądałam filmiki na YouTube, ale też przeczytałam na Facebook'u, że jest przygotowywane pożegnanie dla diakona który miał u nas w parafii praktyki (ten z którym byłam na Śnieżniku). Więc w końcu wyszłam z pokoju, ubrałam się i wyszłam ok. 18:45 . Wszystko miało się zacząć o 19 ale rozpoczęło się o 20. Było super. Na początku każdy wziął sobie wcześniej upieczone na grillu kiełbaski. Następnie diakon opowiadał o swoim życiu przed pójściem do seminarium. później tańczyliśmy taniec belgijski, kaczuchy i jeszcze jakiś taniec którego nazwy nie znam. Gdy zrobiło się trochę ciemno diakon opowiadał o tym jak spędził te 2 miesiące praktyki nas w parafii. Potem bawiliśmy się w rodzinę Simsonów (chyba tak się to piszę), polega ona na tym, że ksiądz, diakoni siostry zakonne idą gdzieś daleko od nas (nie wiem po co) i wywołujemy po kolei (ale osobno) księdza, diakona itd. i muszą zrobić coś co będzie nam się podobało i zaklaszczemy. Nasz wikary (nawet nie wiedziałam ze tak potrafi) zrobił gwiazdę i szpagat, diakon zarecytował nam swój wiersz, siostra Oliwia podstępem zrobiła tak że klaskaliśmy, następna siostra opowiadała kawały (sory dalej nie pamiętam co robiły 2 inne siostry). Na końcu wikary śpiewał, a grali : Kacper i Krzysiek. Na zakończenie diakon nas pobłogosławił, oczywiście ja (bo jakby mogło być inaczej) popłakałam się (za dużo śmieszmych wspomnień z diakonem Mateuszem). Dzisiaj wstałam o 12 (pół dnia minęło, a ja dopiero wstałam). Dwie godziny później wyszłam na podwórko i po trzech godzinach siedzenia na huśtawce (bo do czegoż innego jest huśtawka jak nie do siedzenia) wróciłam do domu, zjadłam obiad i "siedzę" na Internecie do tej pory.
Lu ;*